sobota, 30 czerwca 2012

Rozdział XII

Arek szedł przed siebie i myślał. "Może za wcześnie to wszystko zacząłem?". Kopnął kamień, który akurat leżał na drodze. Już sam nie wiedział czy to z rozdrażnienia, smutku, złości. "Ciekawe czy ten całus w policzek taki wymuszony, czy od serca. Chłopie świat się nie zawalił!". Usiadł na ławce przed budynkiem. Została mu jeszcze samotna godzina do rehabilitacji.

- Co? Oszalałaś? - Łukasz popatrzył na nią ze złością - Wiesz co mogło się stać, gdybym nie wyhamował? Ty byś nie żyła, a ja musiał bym się ciągać po sądach! - wstał od stolika i odszedł.
- Poczekaj proszę! Miałam Ci wszystko wyjaśnić! - Natalia szarpnęła go za rękaw.
- Nie chcę Cię słuchać. Już mi wystarczająco dużo wyjaśniłaś!
Dziewczyna spojrzała na niego ze łzami w oczach. Odwróciła się i pobiegła przed siebie. "Wszystko się wali!". Chciała jak najszybciej znaleźć się sama. Była raniona przez wszystkich dookoła i sama też raniła innych. Nagle poczuła szarpnięcie i znalazła się w czyichś ramionach. Nie wiedziała czyje to ręce, ale wiedziała, że musi się wypłakać. 
- Ciii, nie płacz już.
- Łukasz? Czemu... czemu wróciłeś?
- Bo mi na Tobie zależy - złapał ją za podbródek i uniósł jej twarz - przepraszam, że tak zareagowałem.
- Możemy pójść do mnie do domu i tam porozmawiać? - spojrzała na niego z wymuszonym uśmiechem.
- Nie ma sprawy - złapał ją za rękę i poszli.

- To teraz słuchaj i nie mów nic, dopóki ja nie skończę. Tydzień temu, w ten dzień, w który mnie potrąciłeś, zerwał ze mną chłopak. Czułam się jakby cały świat się walił. Poszłam z przyjaciółką na zakupy, gdy wychodziłyśmy i zobaczyłam jak te samochody jadą, coś mnie tknęło i chciałam skończyć pod kołami jednej z tych maszyn. Niestety trafiło na Twoją... Chociaż teraz w sumie nie żałuję, że przeżyłam i to byłeś Ty - pocałowała go nieśmiało w policzek.
- Oj Natuś -  przytulił ją do siebie - chciałbym, żebyśmy zostali przyjaciółmi. Wiem, że nie jesteś gotowa na nowy związek i uszanuje to, ale wiedz, że będę czekał.
- Dziękuję, mam jeszcze jedno pytanie. - spojrzała na niego, a on znów ujrzał w jej oczach ten błysk - Czy Ty czekałeś przez te wszystkie dni jak byłam nieprzytomna, czuwałeś przy moim łóżku?
- Tak, nie mogłem Cię zostawić, dopóki nie byłem pewny, że nic groźnego Ci nie jest.
- Dziękuję, naprawdę bardzo Ci dziękuję - tym razem pocałowała go w usta.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz